Dzień Świętego Patryka już za nami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przypomnieć go sobie za pomocą świętopatrykowej zupy.
Prawie wszyscy wiedzą o tym, że św. Patryk jest legendarnie związany z trzylistną koniczyną. Niektórzy wiedzą, że jest związany z wypędzeniem węży. Ta zupa łączy się z innym atrybutem świętego, czyli z porem. Otóż w miejscu pochówku świętego, w miejscu gdzie leżały jego lędźwie, wyrósł dorodny por. Twardy i długi.
Właśnie dwa takie potrzebne nam są do zupy: duże, twarde i dorodne;
Do tego dwa brokuły. Próbowałem z pomalowanymi na zielono kalafiorami - konsystencja i kolor odpowiedni, w smaku za bardzo przypominają ścianę podstawówki;
Koło litra bulionu z kurczaka, lub w wersji dla leniwych: litr wody i dwie kostki rosołowe;
Trochę masła, żeby atrybut świętego się ślizgał i od tarcia nie przypalił;
Czosnek w ilościach dowolnych, uzależnionych tylko od twojej woli spotykania się z ludźmi;
Przyprawy (pieprz czarny, pieprz cytrynowy, lubczyk, imbir);
Opcjonalne dodatki (czarne oliwki, śmietana/jogurt naturalny).
Jeśli zrobiliście zakupy i macie składniki w domu - najdłuższa część gotowania za wami. Teraz będzie z górki:
1) w garnku rozpuszczasz trochę masła, coby dno było zakryte
2) do garnka wrzucasz 1 atrybut świętego Patryka pokrojony w plastry, i kilka (2-3) ząbków czosnku.
3) dorzuć na to 1,5-2* brokuła porozcinanego 'w różyczki' (niestety, nie udało mi się go porozcinać w liście koniczyny i dolej bulionu/wody z kostkami rosołowymi. Na tyle dużo, żeby brokuł nie czuł się pewnie, a żeby miał częściowy dostęp do powierzchni i złudną nadzieję przeżycia. Tak do 2/3 wysokości brokuła :) Gotujemy ok. 8 minut.
4) W tzw. międzyczasie, na patelni podsmażamy drugi atrybut świętego, pocięty w plastry. Nie, nie był zostawiony do zabawy ;)
5) Do garnka z zupą główną wrzucamy dodatkowe ząbki czosnku (przy zachowaniu wskaźnika
1-2: do smaku
3-4: lubię czosnek
5-6: lubię czosnek, nie mam znajomych
7+ : strzeż się, Drakulo ;) ).
8) Blendujemy. Najlepiej blenderem. Na zieloną kremopapkę.
9) Po dokonaniu zagłady, dorzucamy do zupy usmażonego pora, przyprawy, mieszamy (już nie miksując) i nakładamy na talerz.
10) na talerz można wrzucić dodatkowo czarne oliwki i kleksa śmietany/jogurtu - co kto lubi. Wersję oliwkową testowałem na sympatykach i spotkała się z żądaniem dokładki.
* Jeśli nie zdecydujemy się od razu ugotować całego brokuła, możemy pozostałą część ugotować później i dołożyć kawałki w pkt 9 jako urozmaicenie zupy. Ewentualnie można je odłowić przed blendowaniem i dorzucić po. Jak komu wygodnie :)
I to tyle - zupa do zrobienia w moment, dla osób które nie cierpią na chromatofobię, ewentualnie nie brzydzą się kroić Patryka ;)